Kard. Stefan Wyszyński całym sercem kochał Polskę i Kościół. Powiedział wprost: „kocham ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej”. Podczas ingresu zastrzegł, że nie jest ani politykiem, ani reformatorem, ale ojcem duchowym i pasterzem. Jednak pełniąc posługę Ewangelii wszedł tak głęboko w służbę ojczyźnie, że umierał jako jej najwyższy autorytet moralny i niekoronowany król. Przez całe życie czuł się za Polskę odpowiedzialny i do tej odpowiedzialności wzywał wszystkich rodaków.
„Odpowiadamy nie tylko za teraźniejszość naszego życia katolickiego i narodowego. Już dziś budujemy drogę dla narodu katolickiego, dla Kościoła w Polsce, ku przyszłości. Jeżeli i dziś, podobnie jak w czasach św. Stanisława, nie brakuje powodów, które zmuszają nas do upominania, do prostowania, do prośby, a jeśli nie pomaga prośba, to do jasnego żądania. Dziś biskup katolicki w Polsce, jak ongiś św. Stanisław, nie cofnie się przed obowiązkiem pouczania i upominania, a jeśli nie pomoże i żądania, aby słuszne prawa Boże były uszanowane w ojczyźnie naszej i na skutek tego żeby również i Polska bezpiecznie w duchu Ewangelii za Krzyżem Chrystusowym szła w daleką, nieznaną jeszcze sobie przyszłość” – mówił Prymas Tysiąclecia.